Film raczej szablonowy i niezły na jesienny, melancholijny wieczór, ale bez wielkich emocji.
Nie podobała mi się za bardzo końcówka, ae z drugiej strony ciężko w nim było o "dobre zakończenie".
Historia dość płytka, do tego kilka wspomnień bohatera z młodości w trakcie filmu bardzo mało mówi o jego właściwym życiu.
[SPOILER]
Właściwie główny bohater wybiera na końcu scenariusz, który opisał Pani weterynarz, bo najprawdopodobniej krok po kroku spełni się wszystko to, co po kolei wymienił i na końcu czeka go po prostu ostatnia kropla morfiny.
Trudno to nazwać szczęśliwym zakończeniem i nie wiem o ile lepsze miałoby być od zakończenia życia w tym lesie..