PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=93631}
5,4 189
ocen
5,4 10 1 189
Norma Jean & Marilyn
powrót do forum filmu Norma Jean & Marilyn

Film po prostu tragiczny. Człowiek ogląda kolejne filmy i co jakiś czas trafia na kompletną chałę i myśli, że to już jest dno ostateczne, a potem, po jakimś czasie, widzi coś takiego i nagle przegrupowuje skalę fatalności filmu. Ten film jest po prostu straszny. Nie wiem, czy kiedykolwiek zobaczę coś gorszego. Mam nadzieję, że nie ;P
Komu przyszło do głowy, że Mira Sorvino jest w ogóle podobna do Marilyn? Nie ma ani odrobinki podobieństwa w twarzy, figurze - w niczym. Jest tragiczna. Zagrała to tragicznie, pozując na Monroe z najgłubszej komedii - tak jakby Marilyn miała się tak zachowywać na codzień. A ktokolwiek wie choć odrobinkę o prawdziwej Monroe to wie, że ona nie była pustą, słodką idiotką. Była smutną dziewczyną z faktycznym talentem. Kiedy udawało jej się zagrać poważniejsze role wypadała naprawdę świetnie. W tym filmie wychodzi na kompletnie pustą idiotkę. W dodatku pomieszali mnóstwo faktów. Można by powiedzieć, że Marilyn po tym filmie pewnie obraca się w grobie, ale raczej wpadła w intensywny ruch wirowy. Tragedia. Nie byłoby to jeszcze takie straszne, gdyby nie to, że Monroe została tu po prostu obrażona i ośmieszona. To po prostu nie fair w stosunku do niej. Nie powinno się robić takich rzeczy.

ocenił(a) film na 4
Eleonora

Film żeczywiście kiepski, ukazana jako pusta zimna suka(scena w samochodzie na samym początku kiedy Norma muwi, że dziewczyny by zrobic karierę dają dupy i ona też tak zrobi...). Moim zdaniem miał dwa plusy: głos Miry (pewnie wyćwiczony) był podobny, ale jeszcze bardziej podobał mi sie sposub w jaki ukazano konflikt wewnetrzny Marilyn. Niesteny minusów było więcej jak np. scena śmierci to chyba wizja scenarzysty, rerzysera... Myślałam, że film "Blondynka" był taki sobie, ale ten był gorszy i to zdecydowanie. Jeśli ktoś chce sie czegoś naprawdę dowiedzieć to polecam bardziej dokumentalne filmy jak np. "Legenda Marilyn Monroe" lub "Marilyn: Ostatnie dni".

ocenił(a) film na 1
Cherie

Tak, no też myślałam, że "Blondynka" to dno dopóki nie zobaczyłam tego ;P hmm a może źle kojarzę, może to jeszcze inny film o Monroe był taki beznadziejny, a "Blondynka" nie taka zła. W sumie widziałam już kilka i wszystkie dość tragiczne, ale jedne trochę lepsze, a od tego to nawet dużo lepsze ;P
Głos Miry faktycznie był dość podobny do Monroe, ale przez te jej ruchy i to jak gestykulowała itd. to chyba wyszło gorzej niż jak by mówiła normalnie, bo jeszcze bardziej sprawiała wrażenie przygłupiej.

ocenił(a) film na 1
Eleonora

Racja. ten film to była po prostu masakra. Aktorka, która grała MM... brak słów. Nikt dosłownie nikt nie potrafi zagrać Marilyn Monroe, ona jest nie do podrobienia.
Film jest naprawdę okropny, czyste dno, okropność i tragedia. Jak można w ogóle takie "nic" puszczać?
Ten film to obraza dla Marilyn. Wyśmiewają się z niej... ja jako fanka Marilyn, protestuję przeciwko takim filmom!

Wymyślają coś nie zgodnego z faktem... A ta scena z podwiewającą sukienką... nawet nie poczułam klimatu tamtych lat!

Żenada i okropność.

ocenił(a) film na 1
Eleonora

zgadzam się
ten film to największe dno wszechczasów

ocenił(a) film na 6
Eleonora

Film żadna rewelacja ale AŻ tak źle to nie było...
Marilyn jest wyjatkowa, unikalna i nie do podrobienia i żadna aktorka nie zagra jej postaci w sposób identyczny do niej samej. Fakt, Mira Sorvino nijak do tej roli nie pasowała, ale takie filmy są przeważnie wizją reżysera na konkretny temat. I w tym wypadku - niestety - reżyser przedstawia nam Marilyn jako pustą, żenujacą dziwkę.
Fanom się nie spodoba, ale innym - kto wie?

ocenił(a) film na 1
aigreta

Ale uważasz, że jest ok brać rzeczywistą postać, zmieniać jej psychikę i wiele faktów z życia i przedstawiać to w filmie firmując imieniem i nazwiskiem tej postaci, czyli jednym słowem dając do zrozumienia, że to prawdziwe wydarzenia? Moim zdaniem coś takiego nie powinno być dopuszczalne. Już dawno to oglądałam, więc nie będę mnozyć przykładów, ale np. scena śmierci Monroe jest zupełnie inna niż rzeczywista. To jaką opinię mają o niej jej znajomi w tym filmie także nie zgadza się z rzeczywistością. Jak ktoś nic nie wie o Monroe obejrzy taki film i będzie przekonany, że tak to właśnie wyglądało. Że gdybanie dotyczy jedynie nastrojów i pobudek Monroe, ale wydarzenia są zgodne z prawdą, jak również i to jak postrzegali ją inni ludzie i jak się zachowywała (jak to wyglądało zewnętrznie). Taki widz nie domyśli się, że całość tego tragicznego filmu powstała w głowie scenarzysty (czy tam scenarzysty i reszty twórców).

Mnie takie działanie wkurza nie tylko w tym filmie, ale we wszystkich filmach, które udają biograficzne lub historyczne, a przedstawiają kompletnie inne wydarzenia niż te, które miały miejsce w rzeczywistości. To jest świadomoe wprowadzanie ludzi w błąd.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones