Dlaczego nikt nie docenia roli Glorii, która przez 15 sekund żyła w świecie swoich marzeń i była szczęśliwa i wiecznie młoda do czasu aż nie została rozszarpana przez jakiegoś pokracznego wyliniałego obdartego parchatego faceta w kostiumie misia? Niby idziesz na horror a w połowie czujesz się jak na nowym filmie disneya ratowanym na pg13, z magicznymi drzwiami w piwnicy, magicznym światem, magicznym domem, magicznym ogniem i magiczną siłą miłości która pokona nawet największe strachy!! Ogólnie w filmie największym urojeniem było urojenie reżysera/scenarzysty że tworzy coś dobrego